poniedziałek, 18 stycznia 2016

Rozdział 9

*Emily*
-Już-szepnął mi do ucha kończąc masaż. Podniosłam się i usiadłam mu na kolanach, a Justin bez zastanowienia złożył na moich ustach pocałunek, kiedy się od siebie oderwaliśmy popatrzyłam mu głęboko w oczy.
- Nie wiesz nawet ile czekałam na tą chwilę- w końcu odważyłam się to powiedzieć.
- Wiem- powiedział, a ja popatrzyłam na niego z pytającą miną- bo ja czekałem na nią tyle samo. Zaczęłam się panicznie śmiać, a jeszcze bardziej bawiło nie to ,że Justin nie wiedział z czego się śmieję.
- Co się stało?- zapytał.
- Czekałeś na tą chwilę tak?- dalej się śmiałam,
- No tak- odpowiedział trochę obrażony, a ja zeszłam z jego kolan.
- To chyba ty mi powiedziałeś, że tamten pocałunek to tylko przyjacielski, tak?!- krzyczałam z wyrzutami.
Teraz on się zaśmiał- to nie tak!
- A jak? - teraz ja byłam kompletnie poważna.
- Powiedziałem tak, ponieważ w tamtym momencie nie wyrażałaś żadnych emocji, myślałem,że ci to nie pasuje, dlatego powiedziałem tak, żebyś nie pomyślała,że ze mną tak szybko pójdzie- podszedł to mnie od tyłu i złapał w tali.
- Ty głupku- uderzyłam go w ramię- ja myślałam, że ty tak, z każdą przyjaciółką.
- Przestań za kogo mnie masz?!
- Powiedziałeś, że całujesz tylko te dziewczyny, które kochasz- pouczałam go.
- Bo to prawda..
Znieruchomiałam, czy on właśnie..?
- Każda dziewczyna, albo mnie wykorzystywała, albo uciekała tak szybko, że nie byłem w stanie się nawet zakochać.. z tobą było inaczej, serio coś do ciebie czuje- powiedział i posłał mi uwodzicielskie spojrzenie.
Uśmiechnęłam się do niego i szybko podbiegłam i się w niego wtuliłam.
- Kamień z serca- mówiłam w jego klatkę piersiową i tylko czułam jak pogłaskał mnie po głowie.
- Wnioskuję,że ja też nie jestem tobie obojętny- szepnął mi do ucha.
- No to Justinie..chyba dobrze wnioskujesz- posłałam mu uśmiech.
*
Leżałam na łóżku Justina, tak strasznie chciało mi się spać, ale nie mogłam zasnąć, ciągle wracałam myślami do tamtego wieczora, MATKO, co z niego za potwór, ciekawa jestem czy mama się z nim rozprawiła, musiałam zadzwonić do niej i ją o to zapytać, a przy okazji zawiadomić,że nie będzie mnie dziś na noc.
- Justin!- krzyknęłam.
- Tak, księżniczko moja- odkrzyknął mi z dołu.
- Mogę pożyczyć twój telefon muszę przedzwonić do mamy.
- Jasne leży na stoliku chyba- odpowiedział miło.
Rozglądnęłam się po pokoju i dostrzegłam jego telefon.
- Okej, już go mam.
Wykręciłam numer do mamy, znałam go na pamięć
Poczta głosowa proszę zostawić wiadomość
Zaczęło mnie to niepokoić, ale mimo to zadzwoniłam jeszcze raz.
Poczta głosowa proszę zostawić wiadomość
Ciągle włączała się poczta, postanowiłam zadzwonić na domowy, w końcu ktoś musi odebrać. Wykręciłam zatem numer na nasz stacjonarny telefon po trzech sygnałach odebrała Chelsea.
- Halo?- spytała.
- Hej, to ja Emi.
- Czyj to numer?- spytała rozkojarzona.
- Kolegi- nie chciałam jej mówić takich rzeczy przez telefon, zaraz by sie dopytywała a nie o to chodzi, więc przedstawiłam Justina jako kolegę.
- Czy jest mama w domu?
- Właśnie jej nie ma , zaczynam się martwić.
- Ja tak samo- mówiłam z przejęciem- co on jej mógł zrobić?
- Wolę się nawet nie zastanawiać.
- Bądź ciągle pod telefonem, może zadzwoni, ja już tam jadę- szybko rzuciła,
- Nie!- krzyknęła, i to nie był krzyk" nie jedz tu skoro fajnie bawisz się ze swoi kolegą chodź wiem,że to twój chłopak, ale nie chcę ci tego powiedzieć" ani " baw się dobrze liczy się to,że ty się dobrze bawisz" to było raczej coś zbliżone do " coś się stało , ale ci nie powiem i wykręcę się tym, że to ty masz się dobrze bawić, a nie przejmować się matką"
- Czemu?- spytałam i już nie mogłam doczekać się odpowiedzi.
- Booo- przeciągnęła- skoro jesteś z chłopakiem to.. po co.
- Okejjj?- przeciągnęłam pytająco- w takim razie jeszcze będę się z tobą kontaktować.
Rozłączyłam się, wiedziałam, że coś jest nie tak i to nie tylko z moją mamą, ale Chels coś chciała przede mną zataić. Zbiegłam szybko po schodach Justina i zaczęłam ubierać buty.
- Ej, co się dzieję?- pytał rozkojarzony i przejęty za razem.
- Moja siostra coś kombinuje, jestem tego pewna- powiedziałam dość szybko i poważnie- a na dodatek moja mama pojechała do chłopaka i jeszcze nie wróciła.
Justin otworzył usta.
- Jadę z tobą.
- Nie Justin ty dopiero wyszedłeś ze szpitala.
- Oj, przestań nie zostawię cie, a poza tym nic takiego mi nie jest- pocałował mnie w czoło.
- No to jak chcesz.
Oboje się ubraliśmy i wyszliśmy przed dom.
- Chodź podjedziemy moim autem.
- U masz auto?-zapytałam, no głupio trochę bo przed chwilą to powiedział.
pokiwał głową z uśmiechem.
Ruszyłam za nim, a moim oczom ukazał się biały Cabriolet, oczywiście wsiadłam do niego i czekała, aż ruszymy.
- W takim razie pod twój dom?- zapytał wkładając kluczę do stacyjki.
- Tak- odpowiedziałam.
Jechaliśmy w totalnej ciszy , nie wiem czy miałam ochotę z kimkolwiek rozmawiać.
Justin zatrzymał się pod moim domem i oboje wysiedliśmy z auta.
- Boję się, co ona narobiła znowu- mówiłam do Justina.
- Po prostu wejdź, a wszystkiego się dowiesz.
Włożyłam kluczę do zamka i cicho je przekręciłam. Westchnęłam i nacisnęłam klamkę. Moim oczom ukazał się kompletny porządek, może ona serio nic nie zrobiła.
- Nic nie wygląda podejrzanie- powiedział Justin.
Ja rozglądnęłam się po całym pomieszczeniu i moim oczom ukazały się obce buty.
- Zaraz- przyjrzała im się bliżej- nie jest sama.
Weszłam cicho na górę, myślałam, że jest u siebie w pokoju, jednak z łazienki dobiegały jakieś jęki.
- Justin- zaczęłam się trząść- ona uprawia seks.
Justin mnie przytulił- to jest takie złe?
- Ona a 15 lat, rozumiesz?
Justin zrobił wielkie oczy.
- To nawet ja..- przerwałam było mi wstyd, przyznać, że mam 18 lat i jeszcze nie uprawiałam seksu.
- Co nawet ty?- spytała.
- Nie ważne.
Nagle usłyszałam jak otwierają się drzwi do domu, mimo to jak siostra mnie wkurzyła postanowiłam ją kryć.
- O mamo już jesteś! - krzyknęłam z nadzieją, że Chelsea usłyszy i się ogarnie.
- Już jestem- rzuciłam się jej na szyję.
- Gdzie ty byłaś martwiłam się.
- Byłam u tego drania.
- I co?- pytałam przestraszona.
- A jak myślisz?- zaczęła płakać.
Justin podszedł i mnie objął.
- Kto to?- spytała,
- Kolega- popatrzyłam na niego.
Mama zdjęła kurtkę, a ja ujrzałam mnóstwo siniaków na ramionach.
- O matko- zaczęłam płakać, a Justin mnie coraz mocniej przytulał.
Mama na nas popatrzyła,
- Mamo Justin, wyszedł dziś ze szpitala, a leżał tam przez niego, obronił mnie wtedy.
Mama popatrzyła zatroskana na Justina- dziękuję,że troszczysz się moją córka tak jak ja nie umiem, widzicie jakie problemy sprowadziłam na rodzinę- płakała jeszcze bardziej.
- Mamo skąd mogłaś wiedzieć- powiedziałam.
Mama  była w na prawdę kiepskim stanie.
- Mamo- nagle krzyknęła moja siostra z góry i szybko zbiegła- w końcu jesteś!
- Nie martwcie się o mnie- uśmiechnęła się do nas- za kilka dni będę rozmawiać w tej sprawie z adwokatem, już byłam też na policji..spokojnie- dodała, ale wcale nas to nie uspokoiło.
- I co teraz będzie?
- Prosiłabym was dziewczynki- złapał nas za ręcę- byście chwilowo zamieszkały u ojca.
Popatrzyłam na nią, nie chciałam mieszkać u taty, jest na prawdę w porządku, ale to jest daleko od moich znajomych.
- U taty, dla mnie spoko- powiedziała totalnie wyluzowana Chels, nie wierzę..
- A, czy ja mogła bym zamieszkać u Justina?- zapytałam.
- Dokładnie, mieszkam nie daleko- dodał Justin, bardzo się ucieszyłam bo poczułam,że jednak za bardzo się mu narzuciłam.
Popatrzyła na nas- Zgadam się, ale wiecie czemu?
Popatrzyliśmy pytająco.
- Bo wiem,że z nim będziesz bezpieczna.. a poza tym masz już 18 lat, a wiem jaki jest ojciec..
- Dla mnie spoko- powiedziała jeszcze raz Chels.
- Zrozumieliśmy- skarciłam ją, a ona patrzyła na mnie jakbym nie wiadomo co odwalała.
- A ty gdzie pójdziesz- spytała Chels.
- Do siostry.. nie mogę was tam zabrać , same wiecie nie pomieściłybyśmy się, a jednak ojciec jest ojcem więc to było najlepsze wyjście.
- Nie martw się idź do siostry, Chels zamieszka u ojca, a ja u Justina- skierowałam się do niego i posłałam mu uśmiech.
- Wiecie co ja już pójdę spać- powiedziała totalnie wyczerpana.
- Dobranoc mamo- Cheles pocałowała ją w policzek.
- Coś ci trzeba?- zapytałam.
- Wszystko jest okej, nic nie trzeba- uśmiechnęła się, robiła dobrą minę do złej gry.
Kiedy mama weszła do pokoju to Chels się do nas zwróciła,
- Wy jesteście raz..- przerwałam jej.
- Słuchaj gówniaro, mam dość twoich wybryków, myślisz, że ja tego nie wiem- krzyczałam na nia, ale jednak nie tak głośno by mama nie usłyszała- teraz ładnie pożegnasz się z kolegą i pójdziesz spać.
- O co ci chodzi?- zapytała udając,że nie wie o co chodzi.
- Ja ci zaraz pokażę- zerwałam się i weszłam na schody, a ona próbowała mnie przegonić, stanęłam przed drzwiami jej pokoju i gwałtownie wparowałam do niego.
- O to mi chodzi- krzyczałam wskazując na chłopaka, który już był lekko wystraszony- proszę opuścić tą posiadłość- zwróciłam się do niego. Chłopak wybiegł z pokoju.
- Zadzwonię- powiedział do Chels, a ona pokiwała głową,
- Co tu się wyrabiało pytam!
- Kochanie nie przesadzasz trochę?- spytał mnie i objął
- Nie?! Moja 15 letnia i to rocznikowo siostra uprawia seks w mojej łazience, bo jest moja jak się nie mylę.
- Nie mylisz się- wybełkotała.
- Wiesz co , bądź co bądź, ale po tobie bym się tego nie spodziewała na prawdę- schyliłam się po jej majtki - masz- rzuciłam jej- a pogadamy kiedy indziej- powiedziałam i weszłam do swojego pokoju, a Justin wszedł za mną.
- Ale odwaliła- powiedział zszokowany.
- Niech ona mi na kolanach dziękuję,że nic matce nie powiedziałam bo by miała jesień średniowiecza.
- 15 lat..- ciągnął temat.
- Masakra, co ona sobie wyobraża, że już taka nie wiadomo jak dorosła jest, ja mam 18 lat i..- przerwałam.
- I co?- spytał.
- Nic- rzuciłam szybko.
- Powiedz-powiedział.
- No nie domyślasz się?- zapytałam zmarnowana- nie mam zamiaru teraz o tym rozmawiać- usiadłam na łóżku. Justin usiadł koło mnie i mnie przytulił.
- Przepraszam, chciałem, żebyś mi to powiedziała i żebyś była szczera, przecież ja ani cię nie wyśmieje, ani nic.
Popatrzyłam mu w oczy- okej - zwróciłam wzrok na podłogę.
- Popatrz mi w oczy- powiedział, a ja z wielkim problemem podniosłam głowę.
- Nigdy.. nie uprawiałam seksu.
Uśmiechnął się do mnie.
-Dziękuję,że mi powiedziałaś, myślisz,że to jest coś strasznego ?
- Bo każdy już..
- Ty nie jesteś każdy.. ty jesteś moja Emi i stracisz dziewictwo w odpowiednim czasie.
Posłałam mu uśmiech.
- Już, ani się nie przejmuj siostrą, ani niczym, okej?
- Postaram się.
Justin kierował się do drzwi.
- Justin, czekaj- powiedziałam- zostaniesz dziś ze mną?
- Jasne- podszedł i mnie pocałował- czekałem aż spytasz.
------------------------------------------------------------------
Oto kolejny rozdział
Jak myślicie co Emi teraz zrobi ze swoją siostrą?
Jak mama wyjaśni sprawę z chłopakiem, a raczej
byłym chłopakiem.
Mam nadzieję,że wam się spodoba!
Czytajcie dalej, kocham was! <3
Komentujecie-Motywujecie


2 komentarze: