niedziela, 7 lutego 2016

Rozdział 14

*Justin*
- Kochanie- powiedziała do mnie Emily.
- Tak, skarbie?- spytałem bawiąc się jej włosami.
- To było wspaniałe- powiedziała zachrypniętym głosem.
- Też tak uważam- pocałowałem ją w policzek.
- Kocham się z tobą kochać- powiedziała jakby cały czas była w transie.
- A ja kocham ciebie- pocałowałem ją w usta- Trzeba się zbierać do szpitala.
- Masz racje- powiedziała gotowa by wstać- Na co czekasz?- nie mogłem się skupić kiedy widziałem jej piersi.
- A..jasnee już wstaje- wstałem pierwszy tak by ona mogła bez problemu wygramolić się spod ściany.
Usłyszałem jak jęknęła od razu się zaniepokoiłem.
- Co się stało?- spytałem wystraszony, a ona przez swoje przeszklone oczy popatrzyła głęboko w moje, nagle wszystko było dla mnie jasne.
- Tak boli..,ale uwierz mi przestanie- pocieszyłem ją i usiadłem koło niej, a ona nie była w stanie nic powiedzieć- Aż tak?- spytałem szeptem.
- Nie no, daje jakoś radę- powiedziała męcząc się przy tym.
- Połóż się na chwilę- rozkazałem jej, a ja spakuje ci torebkę- zaproponowałem.
- Okej- wydukała.
- Co bierzesz?- spytałem trzymając rozszerzoną torebkę mojej dziewczyny.
-Chusteczki, szminkę i perfumy- powiedziała.
Spakowałem wszystko co wymieniła- Coś jeszcze?
- Nie już wszystko- dziewczyna wstała i pocałowała mnie w policzek.
- O już widzę że mojego skowroneczka nie boli- droczyłem się.
- A nie, już nie boli- przygryzła dolną wargę.
- Szybko, co?
- Co nie jakaś magia- uśmiechnęła się zadziornie.
- Osz ty- klepnąłem ją w tyłek.
- Ał- pisnęła i zaśmiała się- Idę się umyć.
- Idę z tobą- powiedziałem szybko.
Emi przyciągnęła mnie za koszulkę do siebie i pocałowała- To chodź szybciutko.
Wziąłem ze sobą ręcznik. BARDZO duży ręcznik.
Oboje byliśmy nadzy, nie wstydziliśmy się tego. Bałem się,że może Emi będzie się tego wstydzić, ale ona była nago jeszcze bardziej śmielsza niż w ubraniach.
Podszedłem i pocałowałem ją namiętnie schodząc powoli na szyję, a z jej ust usłyszałem cichy jęk co bardziej mnie zmotywowało. Nagle poczułem jak dostaje gąbką w twarz.
- Umyj mi plecy- powiedziała odwracając się, a ja zaśmiałem się do siebie.
Nalałem na gąbkę trochę płyny pomarańczowego i wmasowałem w jej plecy, jednak ona wyrwała mi gąbkę.
- Rękami- powiedziała i odwróciła się znowu. jeszcze nie rozgryzłem tej dziewczyn, była niezdecydowana.
Odłożyłem gąbkę i wcierałem płyn w jej plecy potem w szyję, piersi i brzuch. Ona tylko pojękiwała, aż w końcu przytuliła się do mnie i masowała moje plecy, to był przyjemne.
- Masz wspaniałe ręce- szepnąłem jej do ucha.
- A ty masz wspaniałe wszystko- wyszeptała i przygryzła mi ucho.
Była niemożliwa, raz taka śmiała, a raz taka zamknięta.
Złapałem ją za pośladki, a ona wypuściła powietrze, wystraszyła się.
- To było niespodziewane- powiedziałem uwodzicielsko.
- Dlatego było przyjemne- szepnęła uroczo.
Zakręciłem wodę i oboje wyszliśmy z kabiny. A Emily od razu się na mnie rzuciła i oplotła nogami.
- Może się wytrzemy?- zapytałem śmiejąc się po czym zarzuciłem na nią ręcznik.
Emi ze mnie zeszła i złączyła nasze usta w pocałunku.
- Chciała bym,żeby tak wyglądał każdy mój dzień- powiedziała w moje usta.
- A ja chciałbym każdy spędzać tylko z tobą- szepnąłem.

*Emily*
- Ty nawet nie wiesz jak ja cie kocham- powiedziałam do niego rumieniąc się.
- Wiem bo ja kocham ciebie tak samo- pocałował mnie namiętnie, to on..jego szukałam tak długo.
- Kochanie zbieraj się i dzwoń do Megs- powiedział Justin.
- Jasne- wbiegłam do pokoju i zaczęłam przebierać w swojej walizce. Znalazłam jakiś sweter i czarne getry szybko to ubrałam i poszłam do łazienki, w której stał Justin, właśnie nakładał piankę do golenia na twarz.
- Posuń się- podeszłam do niego i uderzyłam swoim biodrem w jego biodro i stanęłam na całej szerokości lustra.
- Osz ty- powiedział Justin łapiąc mnie od tyłu i kręcąc po całej łazience.
- Justin!- piszczałam - Puść mnie - za cholerę nie mogłam się uwolnić.
- Powiedz " puść nie Justinie mój ulubiony przystojniaku "
- Nie ma mowy- zaśmiałam się.
- To cię nie puszczę- zaczął mnie gilgotać, a ja zaczęłam się śmiać w niebo głosy.
- Mój ulubiony przystojniaku puść mnie- w końcu to powiedziałam
- A teraz buziak- Justin przyciągnął mnie do siebie w tali i pocałował.
- Justin, mam twarz w twoim kremie!- krzyknęłam śmiejąc się.
- A ja zawsze mam usta w twojej szmince- odgryzł się, a ja zamilknęłam.
- Pomaluje się na dole- powiedziałam i wyszłam obrażona.
Zeszłam do ogromnego lustra na dole i przy nim stanęłam, zaczęłam nakładać podkład, a zaraz po nim maskarę na moje rzęsy.
- Nie strój się tak, bo jesteś piękną- podszedł i pocałował nie w policzek.
- Nie przeszkadzaj- burknęłam skupiona na swoich rzęsach.
Po 5 minutach odeszłam od lustra i usiadłam na kanapie koło Justina.
- Kochanie pożyczysz mi telefon muszę zadzwonić do Megs.
- Jasne- powiedział Justin- Podając mi telefon.
Właśnie wykręcałam numer do Megs, ale nagle przyszedł sms, na szczęście Justin nie słyszał go bo miał wyciszony telefon, a nie widział,że coś przy nim robię bo był wpatrzony w te berbeluchu w telewizorze.
Odeszłam od niego udając,że już dzwonię i pokierowałam się do kuchni by na spokojnie wszystko sprawdzić, tak tak wiem. Nie powinnam czytać jego sms-ów, ale cholernie się bałam, mimo wolnie zrobiłam to.
" Własnie przyjechałam i mam nadzieję, że się zobaczymy kocie " sms był od niejakiej Caillin.
Weszłam do pokoju wściekła jak nigdy dotąd.
- Co się stało ?- pytam zdenerwowany Justin.
- Caillin mówi ci to coś?- wrzeszczałam.
Justin westchnął.
- No właśnie- powiedziała śmiejąc się ironicznie.
- Em.. .
- Żadne Emily! Wiesz co dobrze się składa ja pojadę z Meggi do szpitala, a ty spotkasz się z Caillin- wyłupiłam oczy i zacisnęłam wargi rzucając jego telefonem na stół.
Weszłam na górę cała w nerwach, jedyne co miałam w głowię to wyprowadzka stąd jak najszybciej, oddałam mu do cholery dziewictwo kilka godzin temu, pokochałam go, a tu jakieś spotkanko ma.
- Emily, daj mi wytłumaczyć- mówił błagającym głosem.
- W dupę se wsadź te tłumaczenia- krzyczałam na niego pakując się.
- Zostań, nie pakuj się to nie tak..
- A jak?! Powiedz mi jak?
- Nie za bardzo się wkurzasz.
Popatrzyłam na niego z niedowierzaniem- Chyba kurwa jesteś śmieszny?
- Emi- złapał mnie za rękę.
- Nie dotykaj mnie, kurwa nie dotykaj- szarpnęłam ręką.
- Caillin.. to tylko, przyjaciółka- powiedział.
- To dobrze- uśmiechnęłam się- Będziesz miał w rezerwie.
- Nie zostawiaj mnie, kocham cię nad życie.
- To zapomnij o ty życiu- dalej pakowałam swoje rzeczy.
- Ale..
- Nie !- złapałam za walizkę i wyminęłam go w drzwiach.
- Stój- biegł za mną po schodach, ale ja słysząc to przyśpieszyłam- Stój Emily, Stój.
- Co chcesz?!
- Daj mi chwilę- poprosił.
- Dużo ich dawałam.
- Emi - złapał mnie.
- Spadaj- rzuciła i wyszłam z domu Justina.
Szłam ulicą i płakałam, nie sądzę,żeby umiała go teraz wysłuchać.. Jak on mógł no..Niby przyjaciółka, ale powinien mi kurwa powiedzieć,a  nie.. Może trochę za ostro zareagowałam?
Nie chciałam go na razie widzieć, mam już tego dość.
Zapukałam do drzwi mojej przyjaciółki, zabawne jakieś kilka godzin temu wyszłam od niej szczęśliwa z Justinem.
- Co się stało?- zapytała przerażona kiedy zobaczyła mnie zapłakaną w drzwiach.
- Justin się stał- powiedziałam po czym Megs wskazała ręką żebym weszła, wzięła ode mnie walizkę i inne torby i zaniosła do swojego pokoju.
- Co on ci zrobił?- spytała wkurzona.
- Chciałam do ciebie zadzwonić, żebyś pojechała z nami do szpitala...
Kiwała głową ze zrozumieniem.
- I w tym czasie dostał sms-a od jakiejś Caillin, że ma nadzieje, że się zobaczą..- wybuchnęłam płaczem
- O nie- Meggi zatkała usta ręką- Caillin.
Kiedy usłyszałam,że Meggi imię Caillin nie jest obce od razu podniosłam głowę.
- Znasz ją?- spytałam zapłakana- Nie chcę cię martwić mała, ale z tego co wiem od mojego chłopaka to Justin i Caillin byli ze sobą dość długo, aż w końcu ona wyjechała..
- Czyli on ją kochał, to ona z nim zerwała?
- On ją kochał, ale to on z nią zerwał.
- Czemu?
- Ponoć była dziwką, dawała dupy, a on o tym nie wiedział, ale z tego co wiem twierdził,że miłość do niej nie umrze w nim nigdy.
Zaczęłam płakać jeszcze bardziej.
- Nie płacz, mała, chciałam żebyś to wiedziała- przytuliła mnie.
- Meggi, ja go pokochałam- wydukałam- Pokochałam go tak mocno.
- Ja wiem,że go kochałaś.
- Kocham dalej- poprawiłam- Ale ja nie umiem.. myśleć o niej o nim.. .
- Rozumiem- docisnęła mnie jeszcze bardziej,
- Nie, nie rozumiesz- wstałam uwalniając się z uścisku- Ja u kilka godzin temu oddałam swoje dziewictwo.
- CO ?!- krzyknęła.
- To co słyszałaś- powiedziałam pewniej.
- Emi- złapała się za głowę.
- No co? Nie wiedziałam, że odwali takie coś- tłumaczyłam.
- Nie uważasz,że to za wcześnie było.
- A skąd do cholery miałam wiedzieć, że jakaś Caillin do niego napiszę kilka godzin po stosunku- wymachiwałam rękami.
Megs tylko westchnęła.
- Jadę do Chels- powiedziałam po czym pokierowałam się do drzwi.
- Zaczekaj ja z tobą- krzyknęła za mną.
Szłyśmy w ciszy i nie mogę powiedzieć,że ta cisza była miła było okropnie niezręczna..
Kiedy doszłyśmy do szpitala szybko podbiegłam do lekarki.
- Szukam Chels Kelly- powiedziałam do niej.
- Nie jestem pewna czy można do niej wejść- pokiwała głową.
- Proszę jestem siostrą- błagałam.
- Kochanie- znajomy głos powiedział za moimi plecami, odwróciłam się szybko.
- Mamo, jak dobrze, że jesteś- podbiegłam do niej i ją przytuliłam.
- Czyli panie są najbliższą rodziną ,tak ?- pokazała na naszą trójkę.
- Nie ja nie- pokiwała ręką Meggi.
- Ja i moja mama- powiedziałam pokazując na nas.
- No dobrze, jako najbliższa przewiduję jakoś 10 minut, bo nasza pacjentka potrzebuje spokoju.
- Jasne- powiedziałam ze zrozumieniem.
- Proszę za mną- powiedziała machając ręką.
Poczekasz?- powiedziałam do Meggi, a ona pokiwała głową.
Wzięłam mamę pod rękę i ruszyłam za lekarką.
- Tak się boję- szepnęła do mnie mama.
- Nie wiem co ci powiedzieć..bo ja też się boję- powiedziałam ze strachem w głosie.
Lekarka poprowadziła na drugie piętro do sali 34.
- Tylko bardzo proszę- zaczęła składając ręce- Nie więcej niż 10 minut.
- Dobrze- kiwnęłam do niej głową.
Obie z mamą stanęłyśmy jak słup automatycznie zaczynając płakać. Zakryłam ręką usta, a łzy leciały strumieniem na widok mojej nie przytomnej siostry. Miała obandażowaną i zaklejoną całą twarz razem z włosami. Czemu on jej to zrobił?
- Moja córeczka- mówiła przez łzy podchodząc do Chels łapiąc ją za rękę.
- Siostra, wstań!- mówiłam do niej- Powiedz coś- patrzyłam na nią i poczułam jak wszystko zaczyna we mnie krzyczeć.
- Kochanie- podeszła do mnie mama- Spokojnie- dokończyła.
- Mam być spokojna?- spytałam ze smutkiem w głosie- Kiedy ona tu leży i tak cierpi- tłumaczyłam.
Mama przytuliła mnie do siebie mocno.
- Ja idę- rzuciła szybko co wydało mi się na prawdę dziwne, czemu tak szybko chciała wyjść, powinna być z nią jak najdłużej może.
- Czemu?- zapytałam podejrzliwie.
- Muszę załatwić parę.. spraw- zawahała się, ale ostatecznie stwierdziła,że musi coś załatwić..no okej..
- Rozumiem- nie chciałam rozplątywać jakiejś kłótni, a mogła bym..
- Do zobaczenia- jeszcze raz mocno mnie przytuliła i pocałowała w policzek, zawsze całowała mnie w głowę, ale tak się złożyło,że byłam wyższa od niej.
Patrzyłam jak wychodzi i zamyka za sobą drzwi, była podejrzanie dziwna i nie wiem co to mogło oznaczać, ale na pewno nic dobrego.
- Kochana- zwróciłam wzrok na siostrę- Wyjdziesz z tego, obiecuje ci- pogłaskałam ją po dłoni- Ja tego dopilnuje, a ty się o nic nie martw- Odwróciłam się szybko z cichym piskiem gdy usłyszałam jak ktoś wchodzi. Moim oczom ukazał się przystojny i młody  mężczyzna w czarnych włosach. To pewnie lekarz mojej siostry.
- Dzień dobry- powiedział podchodząc do mnie- James Sandes- wyciągnął do mnie rękę na powitanie z zalotnym uśmiechem.
- Dzień dobry- uścisnęłam jego rękę.
- Pani jest rodziną tej ślicznotki- zapytał patrząc na moją siostrę, niewiarygodne jaki był miły, zupełnie się różnił od ratowników.
- Jestem siostrą- kiwnęłam głową patrząc w jego oczy.
- Czyli mogę udzielić pani informacji dotyczących jej zdrowia.
- Chcę wiedzieć wszystko- powiedziałam stanowczo.
- Tak też się stanie- powiedział uśmiechając się do mnie- A więc z tego co pani wie, Pani Kelly ma oszpeconą twarz. Pokaleczoną dziewięć razy w policzki trzy i jedną w podbródek.
- O mój Boże- powiedziałam i poczułam jak łzy spływając mi po policzkach.
- Osobiście zszyłem jej te rany- podkreślił dumny, tak jakby chciał mi.. zaimponować?- Niestety nie wiemy jaka jest szansa, że rany nie zostawią po sobie śladu.
- Może mieć blizny?- spytała dla upewnienia.
- Dokładnie- przytaknął- Jednak..- zaczął dramatycznie- Wcale tak nie musi być, to zależy od szpitalnej opieki, zmiany opatrunków i oczywiście dobrego lekarza- wskazał na siebie palcem.
Coraz mniej go lubiłam.
- Wybudzi się za jakiś czas?- totalnie ignorowałam jego skromność.
- Wydaje mi się,że wtedy kiedy lek przestanie działać.
- Ile działa lek?
- 48 godzin, jednak operacja była wykonywana wczoraj, zostało podejrzewam- wyciągnął palec i machał nim w powietrzu robiąc obliczenia.
- Około 24 godziny?- spytałam banalnie, dziecko by to wiedziało...
- Tak..- powiedział- Mądra jesteś.
- Po prostu to było logiczne- powiedziałam patrząc na siostrę.
- Zostawię was same- powiedział lekarz, a ja odetchnęłam z ulgą, bo wiedziałam,że w końcu sobie pójdzie- Mam nadzieję, że do zobaczenia.
- Taa, też mam nadzieję- powiedziała obojętnie, ale z lekkim uśmiechem, by nie pomyślał, że jestem jakaś wredna.
Kiedy na nią popatrzyłam, serce mi się krajało.. Mam nadzieję,że z tego wyjdzie,
- Proszę pani- zaczęłam lekarka, która wprowadziła mnie do tej sali, a ja wiedziałam o co chodzi.
- Tak, już wychodzę- lekarka wyszła z pokoju, a ja odwróciłam się w stronę Chels- Żegnaj, mała.
Wiedziałam,że na dole czekaj na mnie Meggi i ta myśl mnie pocieszała. Wyszłam z sali zamykając za sobą drzwi, chciało mi się płakać, a głowa sama mi opadała na dół, nie chciała z nią walczyć , dlatego spuściłam ją i bawiła się zamkiem od mojej torebki. Nagle coś mnie odepchnęło.. znaczy ja po prostu niezdarnie na kogoś wpadłam.
Od razu się ocknęłam- Strasznie przepr..- popatrzyłam na osobę, która przed mną stała.
- Nic się nie stało- powiedział do mnie ciepło.
- Justin.. ?- spytałam zdziwiona.
------------------------------------------------------------------------
A to kolejny rozdział.
Emi i Jus mają sprzeczkę.
Myślicie,że Justin na prawdę zdradza Emi
tak jak ona myśli?
Czekajcie na nexta
Komentujecie-Motywujecie
<3


1 komentarz:

  1. Cudowny <3 Myślę że Justin nie zdradza jej tylko ta cała Caillin chce go uwieść i znów być z nim. Oby nie :'))

    OdpowiedzUsuń