sobota, 16 lipca 2016

Rozdział 35

*Justin*
- Nie odbiera?- spytała przejęta Meggi. Faktycznie tak jak mówiła nic nie piła.
- Nie- odłożyłem zdenerwowany telefon.
- Spokojnie, może rozmawia z tatą nie przeszkadzaj jej kurka blaszka- wyjąkał Joe.
- Ej mała napij się- powiedział do Meggi.
- O nie- popatrzyła na niego- Nie chcę wyglądać jak ty.
- Dawaj- powiedziałem, przecież nic się nie stanie.
- O powiedział, a ty czemu się nie napijesz?- spytała oburzona.
- Bo..ja czekam, aż Emily odbierze- tłumaczyłem się
- Nie pierdol!- krzyknął Joe- Nie pijesz bo wymiękasz- zaczął się śmiać- Ciapciuś!
- Ja wymiękam?- podszedłem do blatu i podniosłem alkohol przechylając butelkę do moich ust.
Megs i Joe zaczęli mi dopingować i bić brawo.
Odłożyłem butelkę i popiłem sokiem.
- I jak?- spytał Joe.
- No zajeb-biście- czknąłem.
- I to rozumiem- poklepał mnie- Teraz się nie muszę za ciebie wstydzić przed tą laseczką- odwrócił się do Meg i puścił jej oczko po czym zabrał się za piwo.
Czułem się dziwnie z tym, że nie mam od Emily żadnych oznak życia, ale mimo to robię na chacie jakąś imprezę.
*Emily*
Wiedziała, że Justin na pewno martwi się o mnie, bo przestałam pisać i wyciszyłam telefon, ale właśnie weszłam do domu ojca.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę, że cię widzę- przyszedł do salonu z herbatą i usiadł obok mnie.
- Ja też- uśmiechnęłam się do niego.
- Co cię do mnie sprowadza kochanie?- spytał głaskając mnie po głowie.
- Mam sprawę..no wiesz..- jąkałam się.
- Co się dzieje, powiedz mi na spokojnie- zauważyłam, że zaczął się denerwować.
- Chodzi mi o mamę- poprawiłam się na kanapie.
- Co zrobiła?- spytał poważnie łapiąc mnie za rękę.
- Ona..- westchnęłam, żeby ochłonąć- Czy ty..?- miałam łzy w oczach.
- Kochanie- położył mi rękę na ramieniu, a ja zaczęłam się wachlować jedną ręką.
- Czy ty wiedziałeś, że ona chciała dokonać aborcji ze mną w ciąży?- powiedziała w końcu i razem z tymi słowami popłynęły mi łzy.
Popatrzył na mnie, jakny znieruchomiał kompletnie.
- Tylko nie kłam masz mi powiedzieć prawdę..- nakazałam.
- Pierwszy raz o tym słyszę- powiedział dalej w szoku.
- Jest coś jeszcze.
- Może być coś gorszego?- wstał z kanapy cały w nerwach- Kurwa- przeknął rzucając się po całym pokoju- Jak ona mogła mnie tyle czasu okłamywać.
- Tato..-powiedziałam cicho.
- Jest coś jeszcze co powinienem wiedzieć?!- krzyknął po czym złapał stojącą lampę na półce i zrzucił ją. To pokazało mi, że na prawdę źle zniesie tą drugą wiadomość.
- Nie krzycz- powiedziałam cicho. Przecież nie mogłam się denerwować.
- Przepraszam- podszedł do mnie i mnie przytulił- Przecież to nie twoja wina.
- Sama się tego dowiedziałam ostatnio- zaszlochałam.
- Moja biedna- pogłaskał mnie przyciskając jeszcze mocniej- Ona mnie popamięta- zagroził, a ja od razu odsunęłam się od niego.
- Nie tato, nie mów tak bo nie powiem ci już nigdy nic- obraziłam się.
- Czy powinienem wiedzieć coś jeszcze?- spytał patrząc na mnie, widziałam, że spłynęło mu parę łez..na prawdę było mi go szkoda.
- Bo ja dowiedziałam się też..- zaczęłam płakać. To na prawdę było dla mnie ciężkie- Że..Ty..
- Że ja co?- spytał zniecierpliwiony.
- Że ona chciała mnie usunąć..bo jaa- zaczęłam płakać.
- Bo ty co?- spytal zrozpaczony.
- Bo ja nie jestem twoją córką- wyrzuciłam to i popatrzyłam na niego. Patrzył na mnie z niedowierzaniem, widać , że było mu cholernie smutno i był zły.
- Tato powiedz coś..- nakazałam cicho.
- Kocham cię- popatrzył na mnie i wyszedł z domu.
- Tato!- wybiegłam za nim- Tato co ty robisz?!- krzyczałam jak widziałam, że wchodzi do garażu.
- Zabije szmatę!- wykrzyczał i wsiadł do auta.
- Tato!- krzyknęłam i próbowałam otworzyć auto, ale było zamknięte- TATO!- patrzyłam jak odjeżdża..byłam bez radna, nie wiedziałam, że zareaguje aż tak..
Szybko wyjęłam telefon i zadzwoniłam do Justina.
- Halo Justin?- spytałam.
- T-ak to ja- zaśmiał się. To było podejrzane miał dziwny głos.
- Daj mi to- usłyszałam znajomy głos to była Meggi, aż serce mi stanęło, co ONA ROBI Z MOICH CHŁOPAKIEM?!
- Halo Emi?- spytała
- No ja- powiedział oschle.
- To nie jest tak jak myślisz, bo jestem pewna, że o tym pomyślałaś.
- Zależy o czym mówisz..
- Przyszłam do ciebie, ale zastałam Justina, zaprosił mnie na herbatę, a potem przyszedł Joe..
- Czekaj..Joe, przecież on jest na Malediwach- powiedział rozkojarzona.
- Wrócił..i oni trochę wypili..
- A no tak chwilę mnie nie było.
- Chodzi o to, że zostałam tutaj właśnie po to, że gdy stanie się taka sytuacja, że zadzwonisz i będziesz potrzebować czegoś, albo jakby ci się coś stało to, żeby Justin jak wariat nie pojechał autem.
- A no w sumie- zrozumiałam.
- Czy coś się stało?
- Tak..niestety mój ojciec zareagował bardzo ostro i jest w drodze do mojej matki.
- On wie gdzie ona mieszka?- spytała zdziwiona.
- Kontaktowali się kiedyś w mojej sprawie więc wie- westchnęłam- I właśnie dlatego chciałam, żeby Justin tu oo mnie przyjechał, ale widzę, że muszę zadzwonić po taksówkę.
- Przykro mi to mówić, ale niestety tak..- mówiła zmartwionym głosem.
- Cały Justin..no dobra to pa- rozłączyłam się i wybrałam numer na taksówkę.
***
Po 10 minutach przyjechała pod dom mojego ojca. Zamknęłam go swoimi kluczami i wsiadłam. Ciągle bałam się, że będzie za późno, a ojciec zwariuje i przesadzi..
- Może pan jechać szybciej?- wychyliłam się zza siedzenia.
- Panienko i tak jadę za szybko..
Zmartwiłam się to jest trochę drogi..
***
Po około 25 minutach w końcu dojechaliśmy, samochód mojego ojca stał pod domem.
- Dziekuje, proszę pieniądze- podałam mu i szybko wysiadłam wbiegając do domu.
Mój tato trząsł moją mamą a ona okładała go rękami.
- Przstańcie!- krzyknęłam, a oni na mnie spojrzeli.
- Zabije ją! Cały czas mnie okłamywałaś! Jak mogłaś mi to zrobić?!- szarpał ją, a ona piszczała. Podbiegłam do nich i próbowałam ich oddzielić. Kiedy mi się to udało to zaczęłam im matkować.
- Zachowujecie się jak dzieci! Przestańcie. Co ojciec myślisz, że mnie to nie bolało? A ty mamo? Myślisz, że to nie leży po twojej winie? Ogarnijcie się!
- Jak ją zabije to się ogarnę!- rzucił się na nią.
Nie wiedziałam co mam zrobić, przecież nie mogłam nasłać policji na swoich rodziców. Zastanawiałam się, nie mogłam wchodzić w bójkę, postanowiłam posunąć się do ostatecznych kroków, zawsze powtarzali mi, że "Miłość uciszy każdą burzę"
- JESTEM W CIĄŻY!- krzyknęłam na cały dom. Co jest większą miłość, jak nie miłość to swojego wnuczka?
Oboje ucichli, tato puścił mamę, a ona puściła jego. Popatrzyli na mnie, a ja na nich.
- Przestaniecie w końcu narażać mnie na stres?- spytałam spokojnie- Możemy usiąść i porozmawiać?
Pokiwali głowami
***
- Niestety wiem tato jak się czujesz, kiedy dowiedziałam się, że nie jesteś moim tatą poczułam się tak samo..jednak potem ktoś uświadomił mi, że i tak zawsze będę cię kochać jako tatę i możesz być bezpieczny, bo nie chcę poznać prawdziwego ojca- uśmiechnęłam się do niego.
- Kochanie, ja nigdy w życiu nie przestanę cię kochać- powiedział do mnie ciepło- Przyznaję, że poczułem złość do twojej matki bo tyle lat ukrywała to, ale..nie zmienię tego.
- Ja niestety też nie- powiedziała moja mama- Przepraszam cię, przecież nie chciałam zrobić ci krzywdy.
- Niestety takim zachowaniem robicie krzywdę mnie i Chels. Mamo usłyszałam od ciebie wiele nie miłych słów, zostawiłaś mnie jak byłam w szpitalu bo zaszłaś w ciąże z przyjacielem moje chłopaka.
Popatrzyłam na tatę, był już tak załamany, że nawet nie chciał komentować jej dziecięcego zachowania.
Mama spuściła głowę- Kochanie wiesz, że nie chciałam cię zranić, przecież nosiłam cię pod serce, jesteś moim słoneczkiem, całym światem.
Zrobiło mi się miło jak w końcu to powiedziała.
   Po na prawdę długiej i poważnej rozmowie, doszliśmy do wniosku, że moja mama się zmieni, a moje relacje z tatą nie.
- Cieszę się, że już jest wszystko w porządku- uśmiechnęłam się do nich.
- Ja również- powiedziała mama.
- I ja- uśmiechnął się tata.
- Nieźle wymyśliłaś z tą ciążą, żeby nas uciszyć- wzięła łyka herbatki, a te słowa zamurowały mnie wewnętrznie.
- Ale..- popatrzyłam na nią poważnie- Ja jestem w ciąży.
Rodzice popatrzyli na siebie, a potem na mnie.
- Na prawdę?- wstała ucieszona mama- Tak się cieszę- przytuliła mnie.
Popatrzyłam na tatę on popłakał się ze wzruszenia.
- No chodź do mnie- otarł łzy i przytulił mnie.
Widać, że na prawdę cieszyli się, że zostaną dziadkami to było dla mnie idealne zakończenie miałam wspaniałego faceta, dziecko w drodze, kochaną przyjaciółkę i siostrę, no i w końcu pogodzonych rodziców, teraz mogłam żyć z myślą, że nic nie popsuje mojego szczęścia. Nic i nigdy.
------------------------
Hejka kochani!
Wielki koniec zbliża się wielkimi krokami mam nadzieję, że zostaniecie ze mną
Mam tutaj taką wiadomość. Zaczęłam pisać nowego bloga. Kocham pisanie i na pewno nie zrezygnuje z niego tak szybko. Przygoda z tym blogiem wprowadza mnie w inne i to mi się na prawdę bardzo podoba. Możecie być pewni, że to, że mam już nowego bloga, wcale nie wpłynie na aktywność na tym, a więc jeśli
podoba się wam to jak piszę i jesteście zainteresowani to wejdzie na niego, na pewno będę szczęśliwa :)
Nowy blog  Mam nadzieję, że również wam się spodoba :)
Komentujecie- Motywujecie <3

1 komentarz:

  1. Super że wszystko się układa i oby tak zostało . Chętnie zacznę czytać twoje nowe ff. Czekam na next. All love ❤

    OdpowiedzUsuń